Lubię zmierzch. Dzisiaj znowu jest bardzo soczysty, nie za gorący, trochę wilgotny.
Otworzyłam żaluzje, zieleń i wilgoć wchodzą śmiało do pokoju.
Przed chwilą, skąpana w pomarańczowym słoncu, latałam z konewką.
Z prawdziwą radością donoszę, że sałaty nareszcie ruszyly i juz za momencik bedziemy się nimi raczyli.
Bez oprysków i konserwantów, bez pałeczek e-coli i innych posilaczy. Rzodkiewka też jakby raźniej w górę.
Czytam "Filary Ziemi". Od wyjazdu Młodszej nic sensownego nie ugotowałam.
Czas to zmienic.....
Aha, wygrałam konkurs! Szczegóły na blogu Dom w Toskani (link tuż obok).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz