Nie lubię wczesnego wstawania. Nawet jeśli pójdę spać o jakiejś przyzwoitej porze, wczesna pobudka nie dla mnie. Środy mi szczególnie dokładają, pierwsze budzenie o piątej :( Jakoś przeżyję, ale musiałam się poskarżyć...zazwyczaj w środy ziewam non stop, powłóczę smętnie nogami, snuję się po budynku jak błędna, zamiast pracować uciekam w czeluście internetu, nie mogę doczekać się powrotu do domu...po czym wieczorem nie nauczonam i znowu wysiaduję...
Budzę się zatem do życia poranną kawą, ale mogłabym jej nie pić w zamian za dłuższe poleżenie w cieplym łóżeczku. Zazdroszczę psu, który na mnie spogląda sennie ze swojego legowiska. Takiemu to dobrze, spać będzie pod południe...
Nic to, szable w dłoń i ruszam do pracy. Przypominam o akcji Zimowa Zupa. Szczególy tutaj. Miłej środy!
przepis na zupę zostawiłam TUTAJ.
OdpowiedzUsuńMnie zazwyczaj budzi suka, mąż już dawno poza domem jest:)
PS. jeśli masz ochotę nadal mnie czytać to zapraszam http://obiektywna.cba.pl/
Dzieki Iva, za przepis i za przypomnienie o sobie. Czyli zmienilas portal ?
OdpowiedzUsuńto nie jest portal blogowy to jest samodzielny blog. Ja decyduję co na nim jest, nic mi nikt nie narzuca:)
OdpowiedzUsuńIva - mam problemy z komentowaniem u Ciebie :(
UsuńMoże zajrzyj TUTAJ
UsuńI ja nienawidzę rano wstawać i nawet jeśli to nie 5 a 7 rano:) Lubię jak mam na 12:30 do pracy, to budzę się (no nie sama tylko budzik mnie budzi), przeciągam, powoli dochodzę do siebie, robię herbatkę jakąś i leżę i oglądam poranne TV, uwielbiam to spokojne przebudzenie:) A potem dosłownie na ostatnią chwilkę zbieram się do pracy:)
OdpowiedzUsuńBratnie dusze jesteśmy :)
UsuńRano siódma może być, rano piąta to barbarzyńska godzina. Nie dziwię się, że chodzisz potem trafiona.
OdpowiedzUsuńWysłałam do Ciebie maila na powyższy adres, to tak nawiasem
Kasiu - już wszystko wiem! :)
UsuńZnam ból porannego wstawania ... dziś mieliśmy ciężki poranek ... pierwszy dzień po zimowych feriach - OOOOJ !! :\
OdpowiedzUsuńSama boleść :)
OdpowiedzUsuń