Faworki to dla mnie nic trudnego, smażę je często bo dzieciaki uwielbiają.
Tym razem zrobiłam wedle przepisu ze znanego bloga kulinarnego, no i wyszły - bo ja już wiem jak faworków nie spieprzyć, ale zdecydowanie powracam następnym razem do przepisu ze starej "Kuchni Polskiej" :)
Pączki to inna sprawa. Smaczne są, ale z wyglądu...czegoś im brakuje ;)
W przyszłym tygodniu spróbuję raz jeszcze.
Ale triumf i tak odniosłam - zarówno Młodsza jak i Starszy zdjęcia na twarzoksiązce z opisami zachwytu zamieścili. Od jutra post - czyli czas kiedy wszyscy katolicy przechodzą na dietę :)
Faworki jawią mi się jako szczyt kulinarnej niewykonalności... Moja Mama robiła je kiedyś, ale rzadko. Pamiętam ten smak do dziś...
OdpowiedzUsuńA pączki w Niemczech nie smakują tak, jak te polskie. Są smaczne, owszem, ale inne:-)
Amerykańskie słodycze są z kolei za słodkie :p
UsuńA mnie się w tym roku plany "rypły" i faworków nie było. A pączusie usmażyła teściowa (robi najlepsze na świecie)
OdpowiedzUsuńJa ciągle jeszcze pamiętam wielkie miednice pączków jakie robiła moja babcia...
OdpowiedzUsuńRobię faworki kilka razy w roku, znikają z talerza błyskawicznie, nawet jeśli nie są takie jak chciałam.
OdpowiedzUsuń