poniedziałek, 5 marca 2012

Nie traćcie czasu na Cukiernię pod Amorem

Skończyłam trzeci (ostatni) tom Cukierni pod Amorem.
O pierwszych dwóch pisałam tutaj.
Zawiodłam się. Rzuciłabym pewnie tę książkę w kąt gdyby nie  głupia przywara, że co zaczynasz to kończ.
Wspominałam o tym, że w pisarstwie Gutowskiej-Adamczyk drażni mnie zasypanie szczegółami i trzecioplanowymi postaciami, które nic tak naprawdę do akcji nie wnoszą. Ciagle towarzyszące mi wrażenie, że to chyba nie powieść a rozbudowany szkic do scenariusza. Przez pierwsze dwa tomy starałam się zapamiętywać kto z kim, gdzie i dlaczego, chociaż to dlaczego to już słabo było wyjaśnione. Myślałam, że wszystkie postacie będą tam jakoś ważne, że to się wszystko da pozbierać do kupy w przyszłości, w ostatnim tomie. No i starałam się zapamiętać szczegóły o osobach spacerujących w tle, kiedy główne postacie rozprawiały akurat coś na pierwszym planie. Okazuje się, że całkiem niepotrzebnie. Strata czasu drodzy państwo. Myślałam, że skoro w pierwszym tomie jest trup/mumia jakiejś dziewczyny/kobiety i jest tajemniczy klejnot rodowy to w ostatniej części dowiem się kto, jak i dlaczego. Niestety, autorce albo zabrakło pomysłu albo sama pogubiła się w wymyślonych przez siebie szczegółach.
Ja głupio jakoś wierzę, że zawsze będzie jak u Czechowa, że jeśli ktoś w pierwszym akcie wbija w ścianę gwóżdź to w ostanim coś/ktoś na tym gwoździu zawiśnie. 
To była moja ostatnia książka tej autorki. Młodzieżowe są ponoć lepsze, ale życie jest za krótkie abym to sprawdzała...

1 komentarz:

  1. Po części pierwszej dałam spokój. Niby przyzwoicie napisane i jakby nawet ciekawe (mumia, klejnot, rodzinny biznes;), ale tak naprawdę w sumie nużące. Po tym co napisałaś widzę,że podjęłam słuszną decyzję;)

    OdpowiedzUsuń