Latem mam zawsze czarne stopy.
Oprócz tych mrówek pod prysznicem, o których wspominałam tutaj, to również te moje czarne stopy są równoznaczne z tym, że wreszcie ciepło i letnio. Kilka dni temu leżałam sobie bardzo późnym wieczorem na brzuchu, już w sypialni, coś tam podczytywałam zamaszyście machając nogami. Wchodzi K i od drzwi już kręci z głową z dezaprobatą - "Ty chyba nie zamierzasz z TAKIMI stopami kłaść się do łóżka???" - a co , brzydkie? ;) - "czarne kochanie, czarne - co ty na bosaka po podwórzu latasz???".
Ano tak, tak właśnie robię. Kapci nienawidzę, używam jedynie w najbardziej mroźne dni zimy, zawsze po domu zasuwam w skarpetach, a jak już się cieplej zrobi, to nawet i skarpety idą w kąt. A jak się robi naprawdę ciepło, to i poza domem na bosaka latam, a to do skrzynki, a to śmieci wyrzucić, a to psa wystawić, a to pomidory podlać. Rozumiecie, nie? I pomimo iż podłogi w domu myte regularnie (hę, w miarę) to te stopy jakoś tak samoistnie się brudzą i oczyścić łatwo (przez pocieranie o czystą podłogę) się nie dają.
No i potem te okrzyki w sypialni. Że mam natychmiast pod prysznic, kopytka szorować :) No to mamy lato, panie sierżancie !
Dodam jeszcze tylko, że samotność długoweekendowa wpływa dobrze na czytelnictwo. Przewracam się z brzucha na plecy, zmieniam pokoje, popijam kawę i chardonnay czytając dwie książki na raz , w przerwach oglądając Midsomer Murders. A jak mi się już to wszystko znudzi, biegam po trawie. Na bosaka ;)
Piekna trawa do biegania.
OdpowiedzUsuńZazdroszcze!
Ja to nawet pomidorow nie mam do podlania, a smieci maz wyrzuca :(
Mariola, przynajmniej masz czyste stopy ;)
UsuńAniu, ja też ganiam na bosaka po mieszkaniu prawie cały rok. Biegałabym i po ogródku, gdybym go miała. Tak upłynęło moje dzieciństwo. Uwielbiam dotykać świat własnymi stopami.
OdpowiedzUsuńCoś w tym jest wyzwalającego, prawda?
Usuń