Wiele takich imprez latem, kiedy to gospodarze ofiarowują swój przydomowy teren, przygotowują główne danie, zazwyczaj mięsne, a reszta zaproszonych gości donosi jedzenie i trunki. Każdy z takich wieczorów jest fajny, jeśli spędzony w gronie dobrych znajomych, ale ten wczorajszy była wyjątkowy! Jedzenie przyniesione przez zaproszonych było absolutnie fenomenalne. To nie było pożywienie jakiego zazwyczaj próbuję na amerykańskich imprezach. OK, przyznam, że towarzystwo było "wypodróżowane", że byli zagraniczni goście, że sami gospodarze wiele podróżują. Nie wiem, wiele wypadkowych musiało spotkać się akurat w tym domu u podnóża gór akurat tego wieczoru, ale wynik tego spotkania był rewelacyjny. Starszy, który zaplątał się tam razem z nami, przyleciał do mnie z napełnionym talerzem i radosnym okrzykiem "mama, zobacz, jest mizeria, jest surówka, normalnie jak w Polsce " :)
Nawet "zwykła" sałatka z ciecierzycy miała w swoim składzie coś, co czyniło z niej tą jedyną, niepowtarzalną. Upieczony łosoś spoczywał na półmisku pływającym w lodzie, sałatka ze szpinaku i orzeszków piniowych była fantastyczna, znana nam dobrze zielona kapusta skąpana była w sosie z limonki, czosnku i miodu, posypana cilantro - efekt zaskoczył mnie samą. Stek wołowy przed wrzuceniem na rozgrzane węgle moczony był też w jakiejś kwaśno słodkiej cieczy - jako miłośniczka "czystego" krwistego muszę przyznać, że ten wyjątkowo mi smakował i już poprosiłam o przepis.
Ale kulminacją wieczoru była paella. To taki hiszpański bigos, tyle że robi się szybciej. Mieszanka wszystkiego na bazie ryżu. Wyczyszczacz lodówki. Na temat paella moja Młodsza pieje poematy od czasu pobytu w Hiszpanii.
Można robić z mięsem, z kiełbasą, z czym się da . Jim zrobił paella na bazie owoców morza.
I to nie tyle jej smak, ale przygotowanie było spektakularne. Wielka patelnia na specjalnie przystosowanym grillu, rytuał obsmażania wszystkiego po kolei, po czym gotowanie ryżu w wywarze, warzywa, na końcu owoce morza. Zobaczcie sami jakie to piękne :)
Przy okazji paella muszę wspomnieć Wam o książce kucharskiej, jaką już wiele miesięcy temu dostałam od znajomych z Polski. To "Kulinarne wyprawy jamiego" napisana przez Jamie Oliver.
Jednym z pierwszych dań prezentowanych w tej książce jest właśnie paella !
Nie ugotowałam jeszcze nic z przepisów tutaj zawartych, ciągle delektuję się smaczkami fotografii i opisów. Tutaj strona przedstawiająca gotowanie olbrzymiej paella na wioskową fiestę. Pewnie bym nie uwierzyła, gdyby moja Młodsza w podobnej imprezie nie brała udziału :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz