" Na hubertowiny u Radziewiczów czekało się w okolicy z niecierpliwością, lasy w dobrach ciecierskich obfitowały bowiem w zwierzynę i nie było roku, by polowanie na świętego Huberta ktoś mógł uznać za nieudane.(...) U Radziewiczów przygotowania trwały już co najmniej od tygodnia, tyle bowiem potrzebuje myśliwski bigos, by smakować, jak należy . W dniu polowania ruch we dworze zaczynał się przed świtem. Podnieceni goście, wśród śmiechów i wspominków z minionych lat, spożywali śniadanie, potem panowie siadali na przygotowane przez stajennych linijki, a panie nieco póżniej ruszały za nimi konno lub w powozach. Na ostatnim wozie jechał kucharz z ogromnym garem bigosu, bochnami świeżo upieczonego chleba, zastawą stołową, sztućcami, kieliszkami na wódkę i pucharami do wina oraz suchym drewnem na rozpałkę"
Małgorzata Gutowska-Adamczyk
"Cukiernia pod Amorem - Zajezierscy"
Niestety, 3 listopada na polowaniu nie bedę, ale po przeczytaniu tego fragmentu zamarzył mi się kulig!
Z ogniskiem, z bigosem, z kiełbaskami. Ma ktoś namiary na coś takiego na Mazowszu????
Kiążka lekka ale nie głupia, chociaż momentami czyta się ją niczym scenariusz. Wciąga. Po przeczytaniu pierwszych dwóch tomów z prawdziwą radością czekam na trzeci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz