Znacie przepis jak ją zrobić (tą kapustę, nie mascarę) ? To podzielcie się, proszę...
Kisiłam kapustę już kilka razy, ale tak naprawdę "udała" się tak wspaniale tylko raz.
Zazwyczaj problemem jest, że wydziela za mało soku i zaczyna powoli od góry przysychać. Nie wiem czy fakt mojego pustynnego klimatu ma tutaj aż tak duże znaczenie?
Niemniej jadę dzisiejszym wieczorem po główki ekologicznej kapusty którą chcę zakisić i użyć na świąteczne smakołyki.
Dzielcie się proszę swoim doświadczeniem w tej kapuścianej dziedzinie...
Idąc z duchem zakupów kosmetycznych o których Casablanka pisała, kupiłam sobie dzisiaj serum na mój wymagający reanimacji dekolt i przy okazji dokupiłam swoją ulubioną mascarę. Kilka miesięcy temu ktoś namówił mnie na inną - strasznie byłam niezadowolona. Dzisiaj wracam do moich wieloletnich korzeni. Nie potrzebuję drogich - ta jest najlepsza na świecie !
Ania, kapustę nauczyłam się kisić w tym roku. Zawzięłam się, bo 3 razy mi się nie udała, a od tej ze sklepu boli mnie żołądek. Kapustę szatkujemy tak cienko jak umiemy, solimy w proporcji na 1kg kapusty 1,6 dkg soli. Kapustę solę w misce i stoi ona ok. 1 godz. lub ciut dłużej żeby puściła trochę soku, a w zasadzie dobrze zwilgotniała. Potem układam po trochę w kamionkowym garnku i ubijam tłuczkiem, aż pojawi się trochę soku. Pomagam sobie też pięścią. Potem garść marchwi na grubych oczkach tarki i znowu łup pięścią i tłuczkiem itd. Jak wszystko wrzucisz to tłuczesz i tłuczesz łup, łup i na koniec ciśniesz pięścią i pojawi się dużo soku. Kładziesz talerzyk, na niego ciężki np. kamień z ogrodu ( byle czysty), przykrywasz pokrywką lub talerzem i stawiasz w ciepłe miejsce, ja stawiam w kuchni blisko kuchenki, broń Boże na parapecie okiennym. Wystarczą 3-4 dni, w międzyczasie wbijasz szpikulec w kapustę żeby gazy odeszły i dociskasz pięścią. I niech tak stoi. Po 4 dniach wyrzucasz kapustę do miski, wtedy uleci z niej gaz i gorycz i wkładasz do słoików uciskając pięścią,musi być ścisło w słoju i mieć trochę soku na górze i do lodówki. Moja stoi już m-c i jest super a drugą zakisiłam z suszoną żurawiną. Oczywiście można zrobić wersję bez marchwi, ale ja lubię mieć od razu bazę do szybkiej surówki.
OdpowiedzUsuńRobię dokadnie tak samo, aż do momentu wywalenia do miski - ciekawe, na pewno teraz tak spróbuję! Myślisz, że koniecznie trzeba trzymać w lodówce? Bo jeśli tak to będę miała problemy z pomieszczeniem tego :)
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie Iwona!
W lodówce nie będzie się tak dokwaszała, a ja nie lubię bardzo kwaśnej kapusty. W sumie jeśli masz na dworze dość zimno i masz jakąś komórkę bądź inne pomieszczenie, to można tam spróbować. Ważne żeby nie zamarzła. Musisz często i dużo ugniatać kapustę żeby miała sok na górze, bo bez tego może się zepsuć.
OdpowiedzUsuń