poniedziałek, 26 listopada 2012

30 Year Long Affair



Moje zauroczenie Jeżycjadą zaczęło się ponad trzydzieści lat temu, od Kłamczuchy.
Myślę, że przeczytałam ją w 1981 roku, czyli miałam w rękach jej drugie wydanie, jeszcze to Naszej Księgarni. Pewnie gdzieś tam leży w otchłaniach strychu mojej matki, a może komuś oddała?
Nieważne, bo w mojej własnej bibliotece ukrytej w drewnianym domu w Górach Skalistych  mam wszystkie  książki Małgorzaty Musierowicz! Kocham Jeżycjadę miłością silną acz platoniczną. Pracy magisterskiej z Jeżycjady nie posiadam, ale kilka opublikowanych artykułów na jej temat popełniłam. Do niektórych pozycji powracałam i nadal powracam, inne połknęłam i odstawiłam na półkę, do kolekcji. Lubię wszystkie.
Szczęśliwą osóbką jestem, bo dane mi było poznać w czasach cielęcych autora którego bardzo polubiłam, który kiedy go poznałam był dopiero na początku swojej drogi i dlatego dane mi z nim było do tej pory spędzić ponad trzydzieści lat. I czekam na więcej!
McDusię podesłała mi kochana moja mama. Ona pewnie nie rozumie tego zauroczenia ale jest fantastyczna i spełnia moje dziwaczne zachcianki. Fajnie to, kiedy 76 letnia dama kupuje wybitnie młodzieżową książkę (te rysunki Musierowicz są aż zanadto zdradliwe) dla swojej 44 letniej córy :)

Książkę połknęłam w dwa wieczory (skończyły się czasy kiedy lektury miały pozwolenie na trzymanie mnie pod lampą do białego rana) , czując niesamowity żal, jak zwykle zresztą, że już się skończyła.
Nie wiem, dlaczego ciągle lubię. Może dlatego że czytając Jeżycjadę  jestem beztroską dziewczyną przeżywającą jedną ze swoich pierwszych miłości? A może dlatego, że zawsze potrafię znależć w książkach Musierowicz odpowiednik siebie na obecnym etapie życia? Nigdy mnie nie zawodzi. I już doczekać się nie mogę części kolejnej!



4 komentarze:

  1. Kłamczuchę czytałam. Super. To chyba tam bohaterce nie mieścił się biust jak uciekała przez małe okienko? Wtedy nie bardzo ją rozumiałam, teraz pewnie sama utknęłabym już pod szyją :-))). Czy te książki są ze sobą związane bohaterami, czy też każda jest o czym innym? Coś tam czytałam kiedyś o ESD , nie LSD :-))), ale nie pamiętam gdzie to było. Kwiat kalafiora może?

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak - Kwiat Kalafiora i Eksperymentalny Sygnal Dobra :)

    Ksiazki powiazane sa bohaterami i dzieja sie na poznanskich Jezycach, stad Jezycjada (nadaje z pracy i nie mam poslkich znakow).

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też w sobie nadal odnajduję tę dziewczynę , którą byłam naście lat mając...może to po prostu nigdy nie mija i tak już w nas zostaje choć lustro bezczelnie zaczyna temu zaprzeczać ? :):)
    kiedyś czytała "Kłamczuchę" i "Kwiat kalafiora" i "ESD" ... ale przyznam , że dawno do tych książek nie wracałam ... nie mam córek - szkoda - byłaby ku temu naturalna okazja :)

    OdpowiedzUsuń
  4. To już niestety inne wianki - ja mam córkę ale ona tamtej atmosfery nigdy nie zrozumie...

    OdpowiedzUsuń