wtorek, 11 września 2012

On

Wraca późno w nocy (ja ciągle w kuchni czekam z obiadem) i od razu oznajmia, że jutro musi wyjechać jeszcze przed świtem, bo inaczej nie zdąży na cośtam. Zrzuca z siebie garnitur, historycznie wydłużony nos zagłebia w krocze spodni spoglądając zarazem na mnie z przestrachem. Czy to sie da wyprać do jutra? Nie, odpowiadam stanowczo, do tego potrzebna jest pralnia chemiczna. No cóż, poddaje się, oddając mi jedynie do błyskawicznego prania koszulę i skarpetki. Tak jakby biedak miał jedynie po parze.
Także siedzę teraz i czekam, aż pralko-suszarka wypluje z siebie gotowe dzieło. Godne tego aby je Starszy jutro znowu na grzbiet, tudzież stopy, założył.

2 komentarze:

  1. w tzw. pewnym wieku garniturów ma się bez liku. Tak, tak znam takiego... "zboczonego", ale w młodym - taka sytuacja może być nie do pozazdroszczenia.

    OdpowiedzUsuń
  2. I o tym, ze cos brudne orientujesz sie dopiero w czasie zakladania tego na grzbiet.

    OdpowiedzUsuń