sobota, 7 stycznia 2012

Trzej Królowie czyli imieniny

Solenizantowi wedle życzenia przyrządziłam burito. Pierwszy raz zrobiłam z ryżem. Upewniał się, czy aby na pewno mam czerwony ;-) Tak kochanie, będzie czerwony, uspokajałam wyciągając z półki odpowiednią przyprawę. Ciach, ciach pomidorki, kurkuma, cebulka, troszkę szalotki, ostra papryczka jalapeno, sok z limonki, avocado. Nie ma jak świętowanie w domu, nieprawdaż?
Jak zapowiadałam, na Wigilię przyrządziłam węgierską zupę grzybową. Zleciałam Warszawę i Łowicz poszukując węgierskiej papryki i niestety, nie znalazłam. Coś trzeba było wymyśleć. Pomieszałam paprykę ostrą i słodką i taką mieszankę użyłam w przepisie. Wyszło za ostro, ratowałam zupę dodatkową ilością mleka prosto od krowy (nie ma to jak pobyt na farmie mlecznej), ale i tak smak był inny. Także jeśli chcecie spróbować ten przepis, sugeruję użycie papryki słodkiej. Przed wiekami był w W-wie sklep węgierski. Może jeszcze jest? Ani Alma ani Piotr i Paweł nie spisały się tym razem. Szalotek też tam nie znalazłam.
Natomiast odkryłam w Almie przepyszny chleb razowy na wagę a w nowej piekarni w Łowiczu, na Zduńskiej, chleb zwany tam rosyjskim ale tak naprawde przypominający w smaku zwykły żytni chleb jaki pamiętam z dzieciństwa. Już mi tych chlebów brakuje...

1 komentarz:

  1. Na moim codzienniku Z babskiej perspektywy co jakis czas pieję peany na temat jakiegoś chleba, a to, że mi się udało upiec z zakwasem, a to, że znaleźć w sklepie. W kraju, gdzie króluje tostowa wata lub niby chleba też wata, to jest nagle ważny temat. A kiedyś po prostu kupowałam w ulubionej piekarni i tyle. Najgorzej znaleźć dobry razowy

    OdpowiedzUsuń