Poddana dzisiaj zostałam procesowi naturalizacji.
Z czym Wam się to kojarzy, bo mi zawsze i nieodmiennie z" Seksmisją" Machulskiego.
Czułam się jak zimny cynik, który nie wiadomo co robi na tym specjalnym posiedzeniu sądu, w tłumie innych posługujących się angielskim z silnym akcentem, podnieconych, machających chorągiewkami, odświętnie ubranych ludzi, z tłumami zaproszonych gości dzierżących bukiety kwiatów na balkonie.
Zimny cynik siedział sobie cicho w wyznaczonym fotelu w wielkiej sali teatralnej czytając "The Help", od czasu do czasu nerwowo sprawdzając upływające minuty. Mamy opóźnienie, a ja się przecież tylko na chwilę urwałam z pracy, no bo TO miało trwać zaledwie 10 minut!. Po dobrych 20 stronach lektury usłyszałam z tyłu konspiracyjny szept, że uroczystość ma ponoć potrwać dwie i pól godziny. Komórka w rękę i jęłam odwoływać wyznaczone spotkania tudzież zebranie, jakie miałam poprowadzić za pół godziny.
Nie czułam się tam dobrze. Nie potrafiłam dzielić egzaltacji nowych obywateli rodem z Meksyku czy Wenezueli, którzy ze łzami w oczach ślubowali lojalność. Czułam się jak wspomniany cynik. Ale dlaczego?
Po wypowiedziach nowych obywateli zrozumiałam, że dzieli nas doświadczenie. Ja nie uciekałam z kraju, gdzie chciano wymordować moją rodzinę, gdzie moje dzieci nie miały perspektyw naukowych czy zawodowych, gdzie nie mogłam mówić tego czego chciałam, gdzie prześladowana bałam się każdego pukania do drzwi. Przyjechałam tutaj z normalnego kraju i tak po prostu wrosłam, że po czternastu latach szcześliwego pomieszkiwania postanowiłąm wystąpić o jeszcze jedno obywatelstwo. Może troszkę dlatego,że chcę zagłosować w zbliżających się wyborach, może troszke dlatego, aby dzieciakom było łatwiej starać się o pewne stypendia, a może trochę dlatego, że kolekcjonerem jestem?
Cieszę się z wszystkimi, dla których dzień dzisiejszy był przełomowy. Ja mam jednak mieszane odczucia.
Podpisano - Zimny Cynik.
Wcale ci się nie dziwię, że nie czułaś tego samego, co inni, nie mogłaś, skoro sytuacja twoja była inna. Z innej strony, jak Ci tam dobrze, to dobrze mieć świadomość, że administracyjnie przynależysz do społeczeństwa kraju, w którym zyjesz.
OdpowiedzUsuńnigdy mi nie będą znane podobne odczucia. zawsze żyłam tu, jakkolwiek snułam plany, lecz na nich się skończyło.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)