piątek, 30 sierpnia 2013

Moje noce z mężczyznami

Chyba nareszcie ogarnęłam ostatnie zmiany w moim życiu...
Siedzę sobie przy porannej kawie patrząc na rosnący stos ostatnio przeczytanych książek. Czytam w każdej wolnej chwili, chociaż nie koniecznie to , co akurat powinnam ;) ale tak to my chyba wszyscy mamy.
Rozkumałam wreszcie jako tako czytnik. Przyznać muszę, że czyta mi się z niego o wiele lepiej niż przypuszczałam, a wygoda zabrania do samolotu małego czytnika versus kilku grubych książek jest bezcenna. Moim najnowszym nabytkiem na czytnik jest Tygodnik Powszechny. Gazeta, którą lata temu prenumerowałam w Kanadzie za grube pieniądze, potem mieliśmy wieloletnią przerwę, lecz kiedy przeczytałam że Jerzy Pilch wraca do TP, długo zastanawiać się nie trzeba było :)
Teraz mam cotygodniową ucztę za jedyne $3 na miesiąc (to dla mnie koszt trzech kaw).

Tytułowe " Moje noce z mężczyznami" to książka Krystyny Mazurówny. Przeczytałam ją ze względu na pewien projekt (o tym wkrótce)  a wspominam o niej tutaj bo zaskoczyła mnie. Nie wiedziałam kim jest Mazurówna, ale przy natłoku opowieści fikcyjnych jakie ostatnio przerobiłam chciałam , potrzebowałam trochę wytchnienia, ucieczki w realności, dlatego sięgnęłam po opowiadanie biograficzne. Sądząc po tytule, oczekiwałam .....opisów gorących nocy spędzonych w ramionach mniej lub bardziej znanych facetów, tymczasem Mazurówna bardzo chytrze myli nas tytułem swojej książki.
Jest to pozycja lekka i super łatwa, dobra na lekturę w podróży czy weekend na łonie natury. Cofamy się w czasie aż do przaśnych lat PRL-u, wyjeżdżamy z autorką pierwszy raz za granicę, towarzyszymy jej w trudnych, pierwszych latach spędzonych we Francji. A wszystko przez pryzmat opisu nocy, które z różnych, często super prozaicznych, często naprawdę niezamierzonych powodów spędziła z przedstawicielami płci przeciwnej. Mamy tutaj nocny pobyt w szpitalu, mamy spacer po nocnych Łazienkach, mamy całonocne szukanie noclegu z małym dzieckiem na tylnym siedzieniu samochodu. Wszystko to wehikuł do przedstawienia nam historii z jej życia, od tej trochę innej strony.
Uczta czytelnicza to nie była, ale myślę że warte przeczytania, gdyby wpadła Wam w rękę ...



2 komentarze:

  1. No to chyba teraz wytwórnia :-)
    Ja zaczęłąm Tutto Bene, nawet dobrze się czyta.
    Mazurównę też mam już pod ręką

    OdpowiedzUsuń
  2. Kasia, Wytwórnie już mam zaliczoną ;)

    OdpowiedzUsuń