środa, 15 czerwca 2011

Ścierki

O ścierach dzisiaj będzie ! Kupiłam wlaśnie nowe!
Bo to niezwykle ważny przedmiot kuchenny. Bez dobrej ścierki ani rusz.
Nie lubię ścierek nowych, tzn. lubię ich super czysty wygląd i fabryczny jeszcze zapach, ale wycierać nimi to się jednak nie da. Nic nie wsiąka.  Ścierka do naczyń musi być wyprana, i to więcej niż jeden raz, aby zakończyła swoje gubienie pyłków i stała się, niczym gąbka, błyskawicznym pochłaniaczem wody. Ale po wypraniu już tak "nowo"  nie wygląda, traci zapach nowości, zamienia się w przedmiot  "używany". Przekonałam się jednak,  po wielu próbach nauczyłam się  i teraz nieubłaganie wszystkie nowe piorę x 2, bez używania zmiękczacza do płukania - w jego miejsce wlewam zwykly, biały ocet. Dopiero wtedy moja nowa ściera zdatna jest do użytku.

Jesteśmy zatem przy tych moich nowych ścierach, a wlaściwie przed ich zakupem.
Siedzę w samochodzie przed nowo otwartym Whole Foods w SLC, przerzucam nowo zamówioną gazetę o gotowaniu  - Bon Appetit - i trafiam na stronę poświęconą ścierkom właśnie. Jest kilka różnych, miedzy innymi moje nieśmiertelne ściery z IKEA po 50 centów za sztukę (notabene bardzo dobrze ocenione).
Czytam, że Gwyneth Paltrow uwielbia ścierki z Williams and Sonoma. Ponoć zamawia je ze Stanów do swojej londyńskiej kuchni (bo ona , jak czytam, też  lubi gotować, nawet książke kucharską jakąś popełniła ).  Olśnienie mnie wtedy trafia, że przecież tuż obok mojego ukochanego Whole Foods jest wlaśnie Williams and Sonoma. No to idę sobie na te ściery popatrzeć. Patrzę i kupuję :)


To ścierki z materiału używanego w dawnych czasach do worków na mąkę. Organiczna bawełna, bardzo miękka w dotyku i ponoć świetnie pochłaniająca wodę (zgadza się, worki na mąkę musiały wilgoć jakoś wchłaniać). Uprałam dwa razy. Już nie wyglądają tak wzorowo jak na obrazku. Ale super wchłaniają wodę z kieliszków po winie :) I niech się starają! Po $5 za sztukę muszą zostać przodownicami pracy. Takich drogich ścierek jeszcze w moim domu nie było. Aż strach pomyśleć co to będzie jak się wyplamią...
(i tutaj ukłon w stronę właścicielki super B&B w Toskani - te moje nowe szmaty też wyglądają jak "pannolino igienico", ciut jedynie za duże :) :) :)   )

3 komentarze:

  1. 5 dolarów za sztukę? Ekologiczne szmaty to żyła złota - ja za moje 12 sztuk zapłaciłam 2 euro...Niech Ci służą 100 lat. Pozdrawiam - Anita

    OdpowiedzUsuń
  2. Trzeba by pomyśleć o jakiejś małej manufakturze...

    OdpowiedzUsuń
  3. Tyle kosztują takie rzeczy. A ile one służyły Ci?

    OdpowiedzUsuń